Zuckerberg powiedział, co chciał
Twórca Facebooka był przesłuchiwany przez eurodeputowanych, ale i tak uniknął odpowiedzi ma kluczowe pytania dotyczące monopolu firmy i ochrony prywatności użytkowników.
Najpierw ponad godzinę trwało zadawanie pytań przez europarlamentarzystów. Niewiele czasu pozostało więc na odpowiedzi, co Zuckerberg chętnie wykorzystał, przypominając, że przekroczono już ramy czasowe. Lakonicznie powtórzył to, co wcześniej mówił w komunikatach prasowych Facebooka i podczas przesłuchania przed połączonymi komisjamiamerykańskiego Senatu.
Mimo że pytania europosłów były często celne i bezkompromisowe, to nie udało się dowiedzieć, co firma Zuckerberga robi z danymi gromadzonymi przez aplikację WhattsApp, zapewniającą rzekomo całkowitą poufność korespondencji ani dlaczego Facebook gromadzi także wiedzę o ludziach, którzy nie są jego użytkownikami.
Mike Zuckerberg wygłosił oświadczenie, w którym nie zawarł niczego, co już nie zostało powiedziane lub napisane. Powtarzał ogólniki o łączeniu ludzi, mówił o tym, że wartości wyznawane przez Europejczyków, to również jego wartości. Kolejny raz kajał się, przyznawał do błędów, ale też chwalił się, że podwoił liczbę osób, które pracują nad bezpieczeństwem serwisu i użytkowników.
Twórca Facebooka nie udzielił także jasnej odpowiedzi na pytanie o przeniesienie europejskiej siedziby Facebooka z Irlandii do USA, przez europejscy użytkownicy serwisu zostali wyłączeni spod europejskiej jurysdykcji i przepisów RODO.
źródło: wprost.pl